Rok 2005. Przychodzę na kontrolę i stwierdzam, że znaki ewakuacyjne fotoluminescencyjne po wyłączeniu światła w pomieszczeniu są kompletnie niewidoczne. Kontrolowany kupił znaki w specjalistycznym sklepie, co potwierdza fakturą. Cena znaków jest podejrzanie niska – adekwatna do sprzedanego towaru, jak się okazuje bez wymaganego wówczas dopuszczenia. Moja rozmowa ze sprzedawczynią:
– Czy w sprzedaży ma Pani również znaki dopuszczone do stosowania w ochronie przeciwpożarowej?
– Tak.
– To dlaczego sprzedała Pani znaki bez dopuszczeń?
– Bo my nie naciągamy klienta od razu na droższy towar.
– Ale przecież ten sprzedany jest niewłaściwy.
– Ale ja nie wiem, po co ktoś kupuje znaki ewakuacyjne…
[pewnie do wytapetowania pokoju dziecka] 😀
Inne prawdziwe historie opowiem na seminarium w Gliwicach www.seminarium.katalogppoz.pl